W chwili obecnej więcej ludzi mieszka w miastach
niż poza ich granicami. Ten światowy trend nie mógł zostać obojętny dla
otaczającej nas przyrody. W wielu zurbanizowanych miejscach stwierdza się
postępującą fragmentację lub całkowity zanik siedlisk zwierząt i roślin. Co
więcej, w miastach coraz częściej i liczniej stwierdza się gatunki tzw.
niewyspecjalizowane. Efektem tego jest wzrost homogenizacji biotycznej, czyli
spadek różnorodności biologicznej (doskonale obrazuje to poniższy rysunek). Z
punktu widzenia przyrody, postępujący proces urbanizacji nie przynosi pozytywnych
efektów.
Wydawałoby się, że proces urbanizacji nie jest
związany z ewolucją naszego gatunku. Bo przecież jaki związek jest między powstaniem
rodzaju Homo w Afryce a tym jak przekształcamy
miasta? Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że to jakiego rodzaju krajobraz nam
się podoba i w jaki sposób go zmieniamy jest częściowo związany z trybem życia,
którzy prowadzili nasi przodkowie.
Gdy prześledzimy proces ewolucji homininów od
powstania dwunożności do chwili obecnej zauważymy, że zdecydowaną większość
czasu byliśmy łowcami-zbieraczami. Oznacza to, że pokonywaliśmy długie dystanse
głównie na otwartych terenach z niewielkim stopniem zadrzewienia. Tego typu
krajobraz jest typowy dla sawann w Afryce. Innym, często spotykanym otoczeniem
były strome, nadmorskie klify z jaskiniami, w których nie brakuje śladów
świadczących o obecności Neandertalczyków oraz anatomicznie współczesnego
człowieka z okresu Paleolitu.
Ale czy w miastach da się znaleźć miejsca, które
mogą odpowiadać tym dwóm typom krajobrazu? Gdyby zastanowić się nieco dłużej,
można by pokusić się o stwierdzenie, że parki są podobne do afrykańskich sawann,
gdyż charakteryzują się zazwyczaj otwartą przestrzenią z izolowanym
zadrzewieniem, niską trawą i faliście ukształtowanym terenem. Z kolei, jaskinie
i nadmorskie klify są zbliżone do osiedli mieszkaniowych chociażby ze względu
na występujące te same gatunki zwierząt. W obu tych miejscach można spotkać
takie ptaki jak jaskółki, gołębie skalne czy jerzyki.
W związku z tym, niektórzy naukowcy uważają, że
nasze upodobania do określonych krajobrazów są dziedziczne a nie wynikiem kultury.
Innymi słowy, biologicznie jesteśmy nadal mieszkańcami sawann choć nie musi to
oznaczać, że nie mamy innych preferencji. Tylko dlaczego takie zjawiska w ogóle
warto badać? Ponieważ poznanie ewolucyjnego podłoża postrzegania przyrody oraz
odpowiednia edukacja pozwoli na skuteczniejszą ochronę środowiska.
I tym
właśnie będę miała okazję zajmować się przez najbliższe 3 lata w ramach
międzynarodowego projektu BIOVEINS „Zielona
i niebieska infrastruktura miast: znaczenie dla bioróżnorodności i zdrowia
mieszkańców”. O samym projekcie, czyli o jego głównych celach i zagranicznych
współpracownikach postaram się napisać w najbliższym czasie. Zainteresowanych odsyłam
do stron z bardziej naukowym opisem: link i link.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz